sobota, 28 kwietnia 2012

Rozdział 2.

-Lea! Wstawaj! Śniadanie!- obudził mnie głos mamy dobiegający z kuchni.
Wstałam z uśmiechem na twarzy i zeszłam na dół.
-Dzień dobry.- powiedziałam przeciągając się i siadając do stołu.
-Dzień dobry kochanie i smacznego- mama podstawiła mi pod nos naleśniki i gorące kakao. 
Dzień zapowiada się wspaniale. Do pomieszczenia przez okno wpadają promienie słońca.
Zajadając się pysznymi naleśnikami jak zwykle słuchałyśmy radia.  Leciała jakaś dziwna piosenka, pierwszy raz ją słyszałam, refren zaczynał się chyba od słów  :"Baby You light up my world like nobody else".  Nie mam pojęcia kto ją śpiewa. Ale nie powiem, wpada w ucho.
Po śniadaniu posprzątałam po sobie i wróciłam do swojego pokoju. Założyłam koszulkę i szorty  . Nałożyłam lekki makijaż, rozpuściłam włosy i byłam gotowa na spotkanie z Julitą. Mam nadzieję że mnie zrozumie i kiedyś przyjedzie do mnie do Londynu.

Miałyśmy spotkać się w Starbucks. Usiadłam przy stoliku i cierpliwie czekałam na nią. Po 15 minutach postanowiłam wysłać jej SMS:
Czekam w Starbucks, przyjdź jak najszybciej. Musimy pogadać. x Lea.
Po 5 minutach w końcu się zjawiła.
-Sorry za spóźnienie. Korki. - tłumaczyła się cała zdyszana. - To o czym chciałaś gadać ?- po chwili dodała.
-Bo wiesz.. Pamiętasz że zawsze chciałam wrócić do Londynu...-zaczęłam. Nie wiedziałam jak mam jej to powiedzieć. Bałam się jej reakcji. - Jutro to marzenie się spełni. - dodałam nieśmiało.
-Co ? - wyraźnie posmutniała. - Ale mam nadzieję że będziesz do mnie codziennie dzwonić.
-Nawet dwa razy dziennie.- powiedziałam i przytuliłam się do niej.
Cały dzień łaziłyśmy po mieście, gadałyśmy i wygłupiałyśmy się zresztą jak zawsze. Ostatni dzień w Polsce, zaliczam do naprawdę udanych.
 Musiałam już wracać do domu, wskazywała na to późna pora i liczne telefony od mojej mamy.
-Będę za Tobą tęsknić.- rzuciłam się jej na szyję i zaczęłam płakać jak dziecko.
-Ja za Tobą też. Nawet nie wiesz jak bardzo. - W końcu obie zaczęłyśmy płakać.
Ciężko mi było się z nią rozstać. Tylko ona potrafiła mnie zrozumieć i znosiła moje głupie i chore pomysły.
 ***
 -Dobra, idź już spać. Jutro czeka Cię męczący dzień.- oznajmiła mama wskazując mój pokój.
Wzięłam długą i gorącą kąpiel. Położyłam się na łóżku i rozmyślałam jak będzie wyglądało teraz moje życie. Czy znajdę nowych znajomych? Czy ponownie zaprzyjaźnię się z Louisem? Czy on mnie w ogóle pamięta? A co jeśli nie będę umiała z nim rozmawiać ? Nie ukrywam tego że trochę się boję.

O 4 rano obudził mnie budzik. Kto normalny wstaje o tak wczesnej porze? Założyłam wcześniej naszykowane przez siebie rzeczy, związałam włosy w niechlujnego koka i zeszłam na dół ciągnąc za sobą walizki. Napiłam się herbaty i razem z mamą udałyśmy się na lotnisko. Czekając na odprawę mama opowiedziała mi trochę o Louisie, jak bardzo byliśmy zżyci i jak bardzo oboje płakaliśmy gdy przenosiłam się do Polski.
W końcu mogłyśmy zając swoje miejsca w samolocie. Czekając na start samolotu zastanawiałam się dlaczego nie utrzymywałam z nim żadnych kontaktów.

poniedziałek, 23 kwietnia 2012

Rozdział 1.

-To co. Idziemy na shake ? Trzeba jakoś uczcić zakończenie roku - rzuciła Julita opuszczając budynek szkoły.
-No pewnie. Ale ty stawiasz.- spojrzałam radośnie na przyjaciółkę.
-Chyba śnisz królewno.
Wsiadłyśmy do pierwszego lepszego autobusu. Julita opowiadała mi o swoim wyborze studiów. Nie byłam pochłonięta tą rozmową, dopiero co skończył się rok szkolny a ona nawija o następnym.
-Gaduło bo przegapimy przystanek- złapałam ją za nadgarstek i w ostatniej chwili wysiadłyśmy z autobusu.
Weszłyśmy do Starbucks i zamówiłyśmy shake. Usiadłyśmy przy stoliku i ponownie wróciłyśmy do rozmowy tym razem  o wakacjach, które miałyśmy spędzić w swoim towarzystwie. Cale dwa miesiące z tym wariatem. Powinnam dać radę w końcu wytrzymuję z nią już dziewięć lat. Nadal nie wiem jak ja to robię.
-Lea, twój telefon dzwoni.- skierowała w moją stronę Julita popijając shake. Faktycznie zdzwonił, nie wiem jak mogłam nie usłyszeć. Na wyświetlaczu pokazał się numer mojej mamy.
-Słucham? - odebrałam bez zastanowienia.
-Cześć skarbie. Wracaj jak najszybciej do domu. Mam dla Ciebie niespodziankę. -  w głosie mamy było słychać ekscytację.
-Jaką niespodziankę ?
- Pogadamy w domu - odpowiedziała cała radosna.
-Ok. Będę za 10 minut.- rozłączyłam się.
- Co jest ? - zapytała zaciekawiona przyjaciółka
- Muszę już wracać. W domu czeka na mnie jakaś niespodzianka- powiedziałam z szczególnym naciskiem na słowo " niespodzianka ".
Wyszłyśmy z kawiarni. Pożegnałam się z przyjaciółką i wsiadłam do autobusu.
Ciekawa jestem co ona znowu wymyśliła. Jaka niespodzianka? I niby z jakiej okazji ? Ukończenia liceum ? Przecież to nic nadzwyczajnego.

-Jestem!- krzyknęłam wchodząc do domu i zamykając za sobą drzwi.
-No nareszcie. - przywitała mnie mama. Ładne mi przywitanie.
-To co to za niespodzianka? - zawsze jestem strasznie niecierpliwa jeśli chodzi o takie rzeczy.
-Wracamy do Londynu !- zawołała mama trzymając w ręku dwa bilety na samolot.
- Wow ! Co ? Wooow..! - Nie mogłam uwierzyć że w końcu moje marzenie się spełni. Znowu będę mieszkała w Londynie! Z całej siły przytuliłam się do niej.
- No dobra. A teraz leć się spakować. - wydała polecenie.
-Kiedy wylatujemy ? - zapomniałam że mam tu przecież najlepszą przyjaciółkę i muszę ją tak tu zostawić? A co z naszymi wspólnymi wakacjami ?
-Za dwa dni - oznajmiła
-To jutro spędzam cały dzień z Julitą i żadna nadprzyrodzona siła tego nie zmieni.- oświadczyłam i pobiegłam na górę spakować wszystkie swoje rzeczy żeby jutrzejszy dzień poświęcić przyjaciółce.

Nie wiem jak ja zabiorę te wszystkie rzeczy ze sobą. Przecież to niemożliwe.
 Natknęłam się na stare zdjęcia z dzieciństwa. Były robione jak mieszkałam jeszcze w Londynie. Zaczęłam je oglądać z uśmiechem na twarzy. Moją uwagę przykuła fotografia dwóch urwisów trzymających się za ręce.
-Mamo! - krzyknęłam zapatrzona w zdjęcie.
-Tak? - spytała moja rodzicielka wchodząc do pokoju.
-Patrz co znalazłam. Kto jest na tym zdjęciu ? - podałam jej fotografię.
-To ty i Louis- na jej twarzy pojawił się uśmiech. Tak jakby wszystkie wspomnienia wróciły.
-Jaki Louis ?
-Mieszkał obok nas, przyjaźniłaś się z nim. Nie można było was rozdzielić.- zaśmiała się.
-Jak to ? - miałam pustkę w głowie. Nie pamiętam żadnego Louisa.
-Nie pamiętasz go ? - zapytała zdziwiona.
-Nie. Nie pamiętam wiele z Londynu. - próbowałam sobie coś przypomnieć ale nie mogłam.
-No nic. Mam nadzieję że nadal mieszkają w tym samym miejscu, to się jakoś umówimy i może sobie coś przypomnisz.- Powiedziała rozradowania i wyszła z pokoju.
Dokończyłam pakowanie. Nie zabiorę wszystkich rzeczy, to niemożliwe. Najwyżej wyposażę moją szafę na nowo w Londynie.
Nie mogłam zasnąć. Cały czas wpatrywałam się w tą fotografię. Nie mogę sobie przypomnieć tego całego Louisa. Skoro był moim najlepszym przyjacielem, to chyba powinnam go zapamiętać i utrzymywać jakiś kontakt.

niedziela, 22 kwietnia 2012

Bohaterowie. / Prolog.

~Lea (17 l.)

Zawsze radosna i uśmiechnięta dziewczyna. Gdy miała 7 lat jej rodzice się rozwiedli, wraz z matką przeprowadziła się wtedy do Polski. Marzy o tym by wrócić do miejsca gdzie się urodziła- do Londynu.



~Julita (17 l.)

Miła lecz trochę pokręcona dziewczyna. Zawszę ma masę pomysłów w głowie. Julita i Lea są najlepszymi przyjaciółkami od 8 roku życia .



***

~Louis Tomlinson  (20 l.)




~Harry Styles  (18 l.)




~Zayn Malik (19 l.)



~Niall Horan (19 l.)








~Liam Payne (19 l.)




Prolog.

10 lat temu .

-Mamo, ja nie chcę się wyprowadzać ! - krzyknęła 7 letnia dziewczynka wsiadając do samolotu. 
-Przepraszam kochanie. Musimy wyjechać. - odpowiedziała jej matka z łzami w oczach . 
- A co z tatą ? - spojrzała na mamę smuta dziewczynka .
-Tata... Ma inne sprawy na głowie.
Samolot wystartował a dziewczynka przypatrywała się chmurą. 

Teraz.

Nie rozumiem tego dlaczego przeniosłyśmy się tu, do Polski. Przecież Londyn jest cudowny. Tak, wiem że moi rodzice się rozwiedli , ale to nie powód do przeprowadzki do innego kraju. Nie mówię że z Polską jest coś nie tak, ale chciałabym wychowywać się w miejscu gdzie się urodziłam.