niedziela, 8 lipca 2012

Rozdział 9.

Weszliśmy do klubu gdzie była masa ludzi. Nie mogłam w to uwierzyć, Ci wszyscy ludzie przyszli tu dla mnie.
-Kto wpadł na pomysł, żeby to wszystko zrobić?- zapytałam się Louisa.
-Zayn.- odpowiedział krótko.
Podbiegłam do Zayn'a i rzuciłam się mu na szyję.
-Dziękuję Ci. Jesteś wspaniały.
-Nie ma za co. Lubię uszczęśliwiać ludzi na których mi zależy.- odwzajemnił mój uścisk.- Ale to jeszcze nie wszystko.- szepnął a ja momentalnie się od niego oderwałam.- Odwróć się- polecił.
Wzięłam głęboki oddech i odwróciłam się.
-Julita !- krzyknęłam i rzuciłam się z uściskami na przyjaciółkę.-Ale jak? Kiedy? Co ?- zaczęłam zadawać masę głupich pytań.
-Zayn.- uśmiechnęła się. Czym on mnie jeszcze dziś zaskoczy? -To dzięki niemu tu jestem.- dodała.
Myślałam że się popłaczę. Nie mogłam sobie wymarzyć lepszej 18-stki.  Czułam się, taka ważna.

-Chodź mała, zatańczymy.- usłyszałam głos Louisa. Złapał mnie za rękę i poprowadził w stronę parkietu. Zaczęliśmy tańczyć. O ile można to nazwać tańcem. Uwielbiam się z nim wygłupiać.
-Nie mam siły, muszę się czegoś napić- powiedziałam zdyszana.
-Tylko nie przesadź.- zaśmiał się i zniknął w tłumie.
Usiadłam przy barze i zamówiłam drinka. Zaczęłam pić.
-Jak się bawisz?- dosiadł się do mnie Zayn.
-Świetnie. Jeszcze raz, strasznie Ci dziękuję za to wszystko.
-Tak wiem, jestem niesamowity.- zaśmiał się poprawiając włosy.
-I strasznie skromny.
-A właśnie, mam dla Ciebie jeszcze prezent.- Gwałtownie wstał i zaczął szukać czegoś po kieszeniach.
Wyjął dość spore pudełeczko i wręczył mi je. W środku znajdował się  naszyjnik .
-Dziękuje. Jest śliczny.- przytuliłam go po raz kolejny dzisiejszego wieczoru.
-Czekaj, czekaj. Jeszcze to.- wręczył mi kopertę. Otworzyłam ją i wyjęłam z niej bilet.
-Paryż?!- krzyknęłam
-Czekają Cię najlepsze wakacje w Paryżu- zaśmiał się a ja go przytuliłam.

-Lea!- usłyszałam głos przyjaciółki.- Lepiej już nie pij.
-Przecież nie jestem pijana. - zaprzeczyłam stanowczo.
-A ja jestem baletnicą. - powiedziała z ironią.- Nie najlepiej wyglądasz, powinnaś już wracać do domu.
-No co ty, nie mogę wrócić w takim stanie.
Julita gdzieś poszła a ja wyszłam na świeże powietrze. No dobra, może trochę ma rację, może trochę przesadziłam, ale tak już jest w 18-te urodziny. Każdy wtedy przesadza z alkoholem.
Jak na wakacyjną noc, było dość chłodno, ale mi to nie przeszkadzało. Lubię czasami pooddychać świeżym i mroźnym powietrzem. Poczułam jak ktoś zarzuca mi coś na ramiona.
-Przeziębisz się.- usłyszałam ciepły głos Zayn'a. Odwróciłam się w jego stronę i przytuliłam się do niego.
-Dziękuję- szepnęłam.
-Ale za co? - odwzajemnił mój uścisk.
-Za wszystko.- pocałowałam go w policzek.
 -Lepiej będzie jak nie wrócisz dziś na noc do domu, bo jak Cię rodzice zobaczą...
-Wiem, ale nie wiem co robić..- przerwałam mu.
-Ja już coś wymyślę.- poruszył zabawnie brwiami.

Nawet nie zauważyłam jak znalazłam się w hotelowym pokoju. Zdjęłam szpilki i położyłam się na kanapie. Chwilę później dosiadł się do mnie Zayn.
-Jak się czujesz? - zapytał dając mi kubek z gorącą herbatą.
-Nie dobrze mi. -zmarszczyłam brwi i odsunęłam od siebie gorący napój.
Chłopak wziął mnie na ręce i zaniósł do sypialni. Otworzył okno, położył się obok i pocałował mnie w czoło.

Obudziłam się wtulona w niego.  Wyglądał tak niewinnie jak spał. Starałam się uwolnić z jego uścisku tak by się nie obudził. Poszłam do kuchni i wzięłam z lodówki butelkę zimnej wody mineralnej.
Gdy tylko wzięłam pierwszy łyk poczułam ulgę.
-Suszy? - zaśmiał się zaspany Zayn.
-Daruj sobie.- zmroziłam go wzrokiem.

Około dwie godziny później byłam już w domu. Oczywiście nie odbyło się bez przesłuchania. Rodzice chcieli żebym im wszystko dokładnie opowiedziała. Jak się bawiłam? Czy dużo wypiłam? Gdzie i z kim spędziłam noc. Musiałam trochę na ściemniać z tym alkoholem.
Poszłam do swojego pokoju i zastałam śpiącą Julitę na moim łóżku.
-Wstawaj! - krzyknęłam a dziewczyna się zerwała.
Zaczęłyśmy gadać o wczorajszym wieczorze. Jak przypomniała sobie w jakim stanie byłam, zaczęła się śmiać.   Poczułam wibracje  mojego telefonu, bez zastanowienia odebrałam nie spoglądając nawet na wyświetlacz.
-Słucham?
-Jak tak kacyk?-  usłyszałam rozbawionego Louis'a.
-Nie denerwuj mnie.
-Wpadnę do Ciebie . Przynieść Ci wodę?- wybuchł śmiechem
-To wcale nie było śmieszne.- skrzywiłam się- To było raczej hmmm.. głupie, żałosne, dziecinne, bez sensu...- zaczęłam wymieniać.
-Sorry, nie mogłem się opanować.
-Zamiast wody możesz przynieść żelki i marchewki.
-Spoko,  niedługo będę.- rozłączył się.

Długo nie musiałam na niego czekać. Był po dziesięciu minutach. Zaczęliśmy zajadać się tym co przyniósł.
-Nigdy więcej alkoholu.- złapałam się za głowę. Lou podał mi butelkę wody i razem z Julitą wybuchli śmiechem.


____________________________________
Przepraszam, że tak długo nie dodawał rozdziału. Jakoś ostatnio nie mogę znaleźć na nic czasu. 
Moim zdaniem ten rozdział jest bez sensu, ale nie mogę wymyślić nic innego, mam małą blokadę.

Jest wakacyjna akcja dla Directionerek.
Jest taki pomysł że przez całe wakacje wszystkie Directionerki będą nosiły na ręce kokardki w kolorach : czerwony i niebieski. Będziemy się wyróżniać i bez problemu będzie można rozpoznać Directionerkę na ulicy. Co wy na to ?  Jeśli możecie rozgłoście to wszędzie. Każdy się dowie ile jest Directionerek w jego mieście. Ja jestem strasznie ciekawa ;)

Następny rozdział ukaże się dopiero w następnym miesiącu. Przepraszam. x